Kiedy wrzuciłam na instagrama zdjęcie książki "Cukiernia Lidla" z przepisami Pawła Małeckiego, poprosiliście mnie o wrzucanie zdrowszych przepisów proponowanych deserów. Na pierwszy ogień poszła cytrynowa tarta, którą planowałam zrobić na wiosenny piknik ze znajomymi, ale w związku z tym, że pogoda popsuła nam plany, jej przygotowanie nieco przesunęło się w czasie.
Jednak co się odwlecze, to nie uciecze, i przy okazji jednego z weekendów stanęłam w szranki do pojedynku ja vs. tarta. A tart robić nie lubię. Nigdy nie udaje mi się rozwałkować ciasta, zawsze kończy się na tym, że formę po prostu wyklejam. I zawsze mi wychodzi ;)
Przygotowanie tej tarty wymaga trochę czasu. Samo pieczenie zajmuje ponad 40 minut, do tego ubijanie, mieszanie, gotowanie kremu... I okazuje się, że 2 godziny z dnia mamy wyjęte. Mimo wszystko naprawdę warto ją przyrządzić. Nie usłyszałam na jej temat żadnej negatywnie nacechowanej opinii, a wręcz przeciwnie - każdy, kto jej próbował, był zachwycony :)
Składniki
- 140 g masła,
- 100 g mąki kukurydzianej,
- 120 g mąki żytniej,
- 5 jajek,
- 70 g ksylitolu,
- słodzik (stewia, ksylitol, erytrytol lub jakikolwiek inny) odpowiadający 100 g cukru,
- 1 cytryna,
- 100 ml śmietanki 30%.
Przygotowanie
Z mąki, 110 g masła, 2 żółtek, skórki z połowy cytryny i odpowiednika 60 g cukru (u mnie stewia z erytrytolem) zagniotłam ciasto, które schowałam do lodówki. Najlepiej dać mu około godziny, moje leżało przez całą noc.Po wyjęciu z lodówki wykleiłam nim formę do tarty (jeśli dacie radę - rozwałkowanie mile widziane), nakłułam spód widelcem i piekłam 18 minut w temperaturze 180 stopni Celsjusza.
Z 3 jajek, śmietanki, odpowiednika 40 g cukru i otartej z drugiej połowy cytryny skórki ugotowałam krem. Zdjęłam go z palnika w momencie, kiedy zaczynał gęstnieć, po czym dodałam 30 g masła i sok z całej cytryny. Dokładnie wymieszałam.
Po lekkim przestudzeniu wylałam krem na ciasto i zapiekałam w temperaturze 165 stopni Celsjusza przez 20 minut.
Z 2 białek i 70 g ksylitolu ubiłam pianę (niestety nie sztywną, nie miałam tyle czasu i cierpliwości) na bezę, wyłożyłam ją na zapieczony krem i piekłam przez 7 minut w 200 stopniach Celsjusza z włączoną górną grzałką.
Po ostygnięciu ciasto jest gotowe. Jedynym jego minusem jest to, że znika szybciej, niż się je robi ;)
Jakie są Wasze ulubione tarty? Robicie je częściej w wersji słodkiej czy słonej?
Rozumiem, ze do kremu dodajemy smietanke? Jaja cale? Jak nie zrobic z tego jajecznicy? Jestem zielona :D
OdpowiedzUsuńjakoś nigdy nie przepadałam za takimi ciastami, ale skoro polecasz... :D
OdpowiedzUsuńOjj tarty to ja uwielbiam, a ta wygląda znakomicie!
OdpowiedzUsuńCudny przepis! Połączenie z cytrynowym kremem brzmi przekonywująco :) chyba wykorzystam w weekend!
OdpowiedzUsuńtak poza tym jakiego słodzika używasz? ja ciągle testuje i zastanawiam się który jest najzdrowszy...
Tak jak napisałam w przepisie - stewia z erytrytolem :)
OdpowiedzUsuńSmakuje jeszcze lepiej! :)
OdpowiedzUsuńAle też nie zmuszam :) Jeśli nie lubisz tart, to ta pewnie też Ci się nie spodoba ;)
OdpowiedzUsuńTak, tak. Zapomniałam o niej napisać ;)
OdpowiedzUsuńMały ogień i ciągłe mieszanie (najlepiej rózgą). Ja robiłam to pierwszy raz i nawet nie zaczynało przypominać jajecznicy :)